poniedziałek, lipca 27, 2020

Weekend na SŁOWACJI - Słowacki Raj / Tatralandia / Zoo Kontakt


Weekend na SŁOWACJI - Słowacki Raj / Tatralandia / Zoo Kontakt 


Słowacja, Republika Słowacka – państwo śródlądowe w Europie Środkowej. Graniczy z Austrią, Polską, Czechami, Ukrainą oraz Węgrami. Łączna długość granicy lądowej wynosi 1652,2 km. Do 1993 wchodziła w skład Czechosłowacji.




Hej Moje Robaczki kochane 💙💙

Ostatnio śledząc mojego IG wiecie że wybrałam się na wycieczkę o której myślałam od dawna. Wybraliśmy kierunek Słowacja i Słowacki Raj. Każdy kto mnie zna lub obserwuję wie że kocham Karpaty a że Słowacki Raj to Karpaty to idealny Raj dla mnie. Przygotowania trwały około 3 tygodni. Szczerze nie lubię chodzi po górach, ale takie doliny, wąwozy uwielbiam. Więc bardzo się cieszyłam. Była to mega droga wycieczka ale powiem tylko tyle że warto było,choć szczerze dla mnie za mało ekstremy.Liczyłam jednak na coś więcej :) Także opiszę Wam jak ja to widzę.
Zacznijmy od początku. Najpierw zakupiliśmy dla mnie odpowiednie buty za 130 zł, plecak za 30 zł, rękawiczki ale kupiłam takie na rower bo moim zdaniem są lżejsze niż te górskie. Za rękawiczki zapłaciłam 25 zł, do tego czapeczka z daszkiem za 10 zł. Plus oczywiście duperele jak chusteczki, woda do picia, coś na komary, lepce na rany, coś słodkiego itp. Za to wyszło w sumie ponad 60 zł. Następnie ubezpieczenie.. Pamiętajcie że na Słowacji ubezpieczenie jest PŁATNE. Działa tam PRYWATNA służba zdrowia tzn ta do ratowania turystów w górach. No i tu był problem.. Bo jakie ubezpieczanie wybrać. Chcieliśmy takie górskie z śmigłem,quadem,
z dowozem na polska stronę, bagażem itp. Więc postawiliśmy na 2 dniowe ubezpieczenie od firmy Generali gdzie wyniosło nas 54 zł za dwie osoby. Uważam że to dobra cena.Wiem że można kupić ubezpieczanie w budkach przy  wejściu do Słowackiego Raju za 1 Euro, ale to jest ubezpieczanie bardzo okrojone, takie minimalne, a my jednak chcieli razie w lepszy pakiet.  A warto mieć ubezpieczanie bo GOPR Słowacki za samo uruchomienie śmigła bierze dobra kasę a godzina pracy ratowników tez surowo kosztuje. Więc lepiej wydać te 54 zł niż KILKANAŚCIE TYSIĘCY EURO.
 Następnie paliwo za które w sumie zapłaciliśmy 200 zł. Tankując się tylko wyłącznie po naszej stronie.

Na wycieczkę wymieniliśmy 400 zł na Euro więc wiele nie było bo około 80 Euro. Więc mąż w dniu wyjazdu wymienił jeszcze 200 zł. Więc w sumie mieliśmy około 120 Euro.

W złotówkach mieliśmy 380 zł...

Wydaliśmy prawie wszystko jeśli chodzi o Euro ( zostało nam 9,50 EURO ) a w złotówkach zostało nam 280 zł.
Zrobiliśmy ponad 500 km więc nie jest najgorzej.

Ale dobra przejdźmy teraz do konkretów :)

Sobota : Wyjazd z Tarnowa o godzinie 6 rano.Kierunek SŁOWACKI RAJ.


Słowacki Raj – w regionalizacji dziesiętnej według Jerzego Kondrackiego jest to część Łańcucha Słowackich Rudaw w Wewnętrznych Karpatach Zachodnich. Położona jest na terenie powiatów popradzkiego, spiskonowowiejskiego i rożniawskiego. W regionalizacji Jerzego Kondrackiego region ten ma nazwę Góry Straceńskie
Do pokonania aż 170 km,przejście graniczne w Piwnicznej Zdrój. Po drodze zjedliśmy śniadanie w Nowo Sądeckim Maku ;-) 
Dojechaliśmy bez problemu,zaparkowaliśmy auto na parkingu płatnym 3 EURO cały dzień.Wejście do Słowackiego Raju to koszt 1,50 EURO za osobę .
Więc na początku cenowo fajnie :-) Planując wyjazd do Słowackiego Raju zastanawialiśmy się jaką dolinę wybierzemy.
Bo jak wiadomo w Słowackim Raju są aż 4 różne rodzaje wąwozu. My byliśmy tam po raz pierwszy i na początek wybraliśmy najłatwiejszą trasę . Zdecydowaliśmy się na WĄWÓZ PIECKY .







Opis trasy: Średnio wymagająca trasa okrężna. Eksponowane odcinki w wąwozie Piecky są zabezpieczone środkami technicznymi i wymagają zwiększonej ostrożności. Przejście przez wąwóz jest jednokierunkowe, można iść tylko korytem strumienia pod prąd! Początek i koniec trasy prowadzą prowadzą w odpoczynkowym terenie po leśnych drogach i ścieżkach. 
Dzięki dobremu znakowaniu orientacja w terenie jest prosta.



Szlak umożliwia zapoznanie się z jednym z dwóch wąwozów w zachodniej części Słowackiego Raju. Na początku prowadzi szeroką rzeczną doliną strumienia Veľká Biela voda, na krótkim odcinku nawet kanionem. Najbardziej atrakcyjną, ale jednocześnie najbardziej wymagającą częścią trasy jest wspinaczka wąwozem Piecky. Wąwóz Piecky należy do narodowego rezerwatu przyrody. Bezpieczne przejście przez wąwóz umożliwiają zabezpieczające drabinki, stopnie i łańcuchy.

Wąwóz zaczyna się od szlaku żółtego,potem zielony,niebieski,czerwony i żółty którym schodzimy do auta.Pamiętajcie że wąwozy są jedno kierunkowe !! Więc trzeba dobrze przemyśleć czy czujemy się na siłach by iść. Ogólnie wąwóz bardzo ładny,czysta mega woda,fajne kładki,cudowny wodospad,fajne dwie drabinki..Ja mam lęk wysokości ale przeszłam bez problemu,powiem nawet że dość mało ekstremalne. Więc to taka trasa bardzo delikatna fajna. W sumie pokonaliśmy według mojego telefonu 25 km,ale myślę że było więcej gdyż wiadomo inaczej się chodzi po górach niż po linii prostej. Wybierając się na ten wąwóz musicie mieć naprawdę dobre buty.Bo dużo chodzimy po potokach.Podobać mi się podobało.Ogólnie sam wąwóz jest super,trochu Słowacja ma źle ma szlaki zaznaczone,ale jak ktoś ma mapę i zna się na niej to spoko,da sobie radę.Jak zeszliśmy na dól zjedliśmy obiad.Postawiliśmy typowo na kuchnie Słowacką.Plus oczywiście piwko,kofola,woda mineralna i magnes na lodówkę. W sumie zapłaciliśmy 18 EURO. Zjedliśmy ich kluseczki . Jeśli chodzi o smak,to kwestia gustów.Dla mnie średnie.Ale kto co lubi.My ogólnie lubimy jeść 
( co widać po nas ) więc lubimy próbować kuchnie regionalne.
Nazwa naszego obiadu to : 

Hałuski, Gałuszki – ziemniaczane kluseczki, danie regionalne wielu kuchni wschodnioeuropejskich w tym kuchni podhalańskiej.
Kluseczki przyrządza się z tartych ziemniakówmąki oraz soli. Utarte na tarce ziemniaki łączy się z tzw. krochmalem (gęsta odstoina powstała po odlaniu "wody" z utartych ziemniaków). Dodaje trochę mąki – tyle aby zagęścić masę. Palcami wyrabia się małe porcje i wrzuca je do wrzątku. Kiedy wypłyną, odcedza się je i podaje np. z ciepłym mlekiemserem lub polane dostępnym tłuszczem np. skwarkami z wytopionej spyrki.
Inną wersją porcjowania klusek było nabieranie (gwarowo:scykanie) ich łyżką z przygotowanej na talerzu warstwy masy. Stąd też nazwa: kluski scykane (również, a może nawet przede wszystkim, scykanymi są określane tarcioki czyli kluski ziemniaczane, które są wpisane na listę produktów tradycyjnych).































Obecnie ta receptura jest prawie całkiem zapomniana i gotuje się słowacką odmianę kluseczek tzw. halušky z gotowanych ziemniaków i większej ilości mąki oraz jajek. Słowacy uważają halušky za narodową potrawę, ale w Tyrolu gotuje się podobne kluseczki nazywane szpeclami ((niem.) Spätzle). Na Ukrainie галушки mają nawet swój pomnik.

Następnie udaliśmy się do TATRALANDI. I kolejne 70 km dalej. 
Pod basenem zdecydowaliśmy się spać w aucie,co w naszym przypadku jest normalne.Staramy się spać w aucie,żeby mieć więcej kasy na zwiedzanie ;-) 

TATRALANDIA - Całoroczny park wodny: kryte i odkryte baseny, emocjonujące karuzele i zjeżdżalnie oraz bary i restauracje.

































Niedziela : Rano wstaliśmy my,ogarnęliśmy się i godzina 8:40 staliśmy już w kolejce na basen.Baseny otwierają od godziny 9 i są czynne do godziny 22. Cena wejścia to 25 EURO za osobę   ( kasa sama obsługowa - polecam bo w kasach jest 3 Euro drożej ) Kupiliśmy pakiet basen plus zjeżdżalnie bez saun bo nie mieliśmy czasu,a po dwa jakoś nie cieszy nas latanie z gołą dupą z innymi golasami ( tak,tak tatralandia ma sauny nagie )/Dostajemy też zegarek na ręku którym " płacimy " limit na zegarku to 30 EURO od osoby.Przy wychodzeniu przykładasz zegarek i jak masz coś wykorzystane to płacisz a jak nie to oddajesz zegarek do maszyny i wychodzisz.Są dostępne szafki z zwrotną kaucją.Na terenie basenu mamy restauracje,leżaki,bary,baseny,zjeżdżalnie itp.Była to moja druga wizyta,a mojego męża była pierwsza.




Ja miałam okazję być tu w 2010 roku czyli dokładnie 10 lat temu.Powiem Wam szczerze że ...że słabo...W sensie że w 10 lat nie wiele się zmieniło.Ok powstały nowe zjeżdżalnie,nowe restauracje czy też nowe domki do spania.Ale jakoś już takiego szału na mnie nie robi jak 10 lat temu.Ogólnie uwielbiam ciepłe baseny,zjeżdżalnie więc ja się bawiłam dobrze ;) Mąż też był zadowolony szczególnie z zjeżdżalni ;) Mam mało zdjęć bo mieliśmy czas ograniczony bo chcieliśmy też zoo zobaczyć,więc telefon mi leżał w szafce a ja się bawiłam. A i pamiętajcie że w Tatralandi nie zapłacimy w ZŁOTÓWKACH jak nam braknie.Płacimy tylko EURO lub kartą walutową ! Warto o tym pamiętać jadąc na basen,żeby się potem nie rozczarować,albo nie mieć jakiś kłopotów.
Koło godziny 13 wyszliśmy z Tatraladni. Bo mieliśmy mało czasu,a chcieliśmy jeszcze zobaczyć #ZOOKONTAKT .Do ZOO są dwa wejścia.Jedno jest z małymi zwierzakami,drugie jest po drugiej stronie z większymi,gdzie się budują teraz nowe wybiegi,oraz gdzie w cenie biletu mamy też atrakcję wodną,przejazd koleją,labieynt luster czy też park miniatur.A oprócz tego  w tej cenie też jest wejście na mini golfa.Ale oddaliśmy bilety jakieś rodzinie żeby tam sobie poszła na dłużej.Jeśli chodzi o ZOO to tak. Normalnie koszt to 13 EURO od osoby,a " łączony " a dokładnie jak jesteśmy w Tatralandi to płacimy 5 EURO za osobę za wejście.Bo ogólnie ZOO i BASEN to jest jednego właściciela ( tak samo jak wesołe miasteczko w Chorzowie ) .Zoo ładne,małe,czyste. Wielkie brawa dla nich że ratują niedźwiadki,oraz inne zwierzątka które są np porzucone.Plus że leczą,dbają.Jeśli chodzi o wejścia do zwierząt to do większości wejdziesz ale,tylko pod opieką opiekują. W każdym boksie jest opiekun z dużą wiedzą.Mówią co wolno,czego nie.Nie wolno podchodzić do zwierząt.Stoisz i czekasz.Jeśli podejdą to ok jeśli nie trudno.

































Zwierzęta nas wybierają anie my ich.Ale ..ale muszę się doczepić  do miejsca / lokalizacji zoo.Niestety ...Z jednej strony jest TATRALANDIA więc darcie się ludzi,krzyki dzieci,hałas...z drugiej strony znów lotnisko z lotami helikopterów widokowych...I co chwila mega duży hałas...Może gdyby posadzili drzewa ? Dało by radę to wyciszyć ? Albo coś...To jedyny taki minus który bardzo mnie wkurzył. Generalnie jest tak że jak małe zwierzątka zostaną wyleczone,i są już duże to jadą do ZOO gdzie mają odpowiednie warunki itp.Ale ZOO się rozwija,widać że chcą żeby te zwierzęta zostały z nimi na zawszę.Fajny pomysł,widać że budują nowe wybiegi,dla dużych zwierząt...Ale ten hałas...Jest straszny...Obok ZOO jest też tunel " do fruwania " i tak głośną chodzą pompy że mnie głowa aż bolała....No ale mam nadzieje że to się zmieni.I że jak się rozbudują to coś z tym zrobią .W Zoo były słodkie misie do których można wejść,są to dwaj bracie BUBU i JOGI,ale tylko z opiekunem,nie można ich męczyć głaskać itp.Oprócz takich zwierząt są też inne jak kotki,pelikany,lamy,kangury. Tam też zjedliśmy obiad w postaci hamburgera,kofoli,piwa bez alkoholowego. Za to zapłaciliśmy aż 18,50 EURO.Dość drogo,no ale....W końcu złotówki na Euro to zły pomysł. 



































Koło godziny 17 wyjechaliśmy do domu. Do Chochołowic mieliśmy około 70 km czyli do przejścia granicznego a z stamtąd do domu kolejne 150  km ...Mieliśmy zostać na kolejny dzień w Zakopanem,no ale był taki ruch,ludzi multum...że odpuściliśmy. Na Zakopiance mega korki...Po drodze zjedliśmy obiad za który zapłaciliśmy 51 zł.







































Na godzinę 21 byliśmy w domku,To była mega fajna wycieczka.Gdyby nie to że na Słowacji można być tylko 48 godzin bez konieczności robienia testów na koronę.Więc woleliśmy nie ryzykować i wrócić na naszą stronę.

Więc jak widzicie najpierw jadąc na Słowacki Raj jechaliśmy przez Piwniczną Zdrój a wracaliśmy przez Zakopane. Dużo km bo prawie 500 a dokładnie wyszło 512....Kasy poszło multum.Ale warto było bo coś innego.Inny kraj,inna kuchnia,inna kultura.Pewnie nie szybko tam wrócimy,własnie ze względu na kasę....Bo za taką kasę mam 4 wycieczki w miesiącu a nie jedną.Ale myślę że każdy raz w życiu powinien przejść Słowacki Raj,pisze tu każdy mam bardziej na myśli zapaleńców gór,wędrówek a szczególnie osoby kochające KARPATY..Bo pamiętajcie Słowacki Raj to nie Tatry.Ja na pewno kiedyś tam wrócę żeby przejść inne wąwozy.W końcu jeszcze trzy na mnie czekają :) Więc podsumowując było fajnie,ale jednak czegoś mi zabrakło.W Słowackim większej ekstremy,w Tatraladni za mało się rozwijają,zoo fajne ale te hałasy....I trochu się jedzie,a wiadomo Słowacja jakiś mega,fajnych dróg nie ma.






























Znacie te miejsca ? Lubicie jeździć za granicę ? 
Teraz idę spać :) A jutro wolny poniedziałek :) No w sumie to już dziś.Nawet nie wiem kiedy ten czas zleciał.A tu już po 3 w nocy.Dobranoc ! :* 
Potem mnie czeka dużżżoo pracy...Cięży tydzień przede mną :) 
P.S - Sorry za błędy,albo coś ale piszę na telefonie,zmęczona i jeszcze jest tak późno. 


Wysłano z telefonu Huawei

2 komentarze:

  1. Na Słowację z Zakopanego można pojechać z www.zebrabus.pl - oni mają kurs kilka razy dziennie, a kosztuje to tylko parę złoty. Warto na drugi raz się wybrać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam tam rok temu ale siedziałam na Słowacji 9 dni. Polecam jaskinie! :)

    OdpowiedzUsuń